Wyrusz w niesamowitą motocyklową przygodę z Trondheim na Lofoty i z powrotem. Ta 7-dniowa wycieczka zaprowadzi Cię przez zapierające dech w piersiach krajobrazy centralnej Norwegii, oferując nie tylko pi ękno fiordów, ale też możliwość noclegów na dziko w malowniczych miejscach. Od historycznego Trondheim, przez Arctic Circle, aż po malownicze Lofoty, każdy dzień podróży dostarczy Ci niezapomnianych widoków i wrażeń.
Spis treści
Planując taką podróż motocyklową z Trondheim na Lofoty i z powrotem, skupiłem się na trasie, która umożliwi Wam cieszenie się pięknymi krajobrazami Norwegii noclegi na kempingach i na dziko jak kto woli. Na koniec przyjemny pokój w Trondheim z przedłużoną dobą hotelową, żeby odespać zarwane za kierownicą motocykla nocki - których w północnej Norwegii w lipcu nie zaznacie! Gotow do drogi? Zaczynajmy przygodę życia z Moto Trips!
Każda z zaproponowanych przez mnie miejscowości oferuje unikalne atrakcje i jest warta odwiedzenia. Upewnijcie się, że macie wystarczająco czasu, aby w pełni doświadczyć tego, co każde miejsce ma do zaoferowania.
Dzień 1: Trondheim
Przygodę zaczynamy w Trondheim do którego dotarliśmy samolotem. Motocykl ruszył w drogę do Norwegii tydzień wcześniej ciężarówką. Pierwszy Pro TIP - lot z Gdańska do Trondheim kosztuje 3x mniej niż z Warszawy, nie sprawdzałem ale kolega (pozdrawiam Konrad) z Wrocławia również wybrał się do Gdańska na samolot - warto. Pobudka o 5 i ruszamy na północ, żeby ok 12 wylecieć do Trondheim.
Z samego lotniska mieliśmy dosłownie kilka km po odbiór motocykla i bagażu. Przepakowywanie wskakujemy w ciuchy i czym prędzej podekscytowani ruszamy na północ. Jest 5 lipca 15:33 ruszamy, zaplanowane mamy lekko ok 300 km może mniej zobaczymy na ile pozwoli nam wczesna pobudka w Warszawie.
Ruszamy na północ w kierunku Lofotów ale nie zależy nam na jak najszybszym pokonaniu tej trasy, a najładniejszą drogą. Dlatego kategorycznie zakazuje wam jechać drogą E6, przynajmniej daleko. To bardzo nudna trasa i o ile możecie unikajcie jej. Pewnego odcinka nie da się uniknąć, jak najszybciej skręcacie w lewo w drogę numer 17 - to trasa Atlantycka. Według mojego planu będzie to zaraz za miejscowością Steinkjer.
Pogoda połowicznie dopisuje, tuż przed naszym przylotem musiało padać, na szczęcie podczas przepakowywania było słonecznie i dopiero po jakiejś godzinie musieliśmy włożyć przeciwdeszczówki.
Steinkjer
Opis: Steinkjer, położony w regionie Trøndelag, oferuje malownicze krajobrazy i bogatą historię. Miasto jest znane z zabytkowych kamiennych kręgów z epoki żelaza, Egge Viking Festival oraz pięknych tras turystycznych. Można tu podziwiać również kościół z XIII wieku i muzeum Trøndelag.
- Egge Museum: Muzeum historyczne z ekspozycjami na temat życia w regionie Trøndelag.
- Gyllenkrona Manor: Piękny stary dworek.
Ruszamy dalej w kierunku pierwszej przeprawy promowej w Holm - Vennesund, zajmuje wam dosłownie 20 min, jest to jedna z nielicznych na trasie za którą musieliśmy zapłacić 36 NOK.
Okazuje się jest lepiej niż przypuszczaliśmy adrenalina i podekscytowanie Norwegią pozwala dojechać aż za Vennesund cała trasa zajeła nam 4h 24 min. Pierwszy nocleg na dziko w ciekawym muczącym towarzystwie w miejscowości Sjøvolden.
Dzień 2: Vennesund w kierunku Bodø
Totalnie zauroczeni drogą numer 17 w Norwegii pojechaliśmy dużo dalej niż planowaliśmy. Złożyły się na to w zasadzie dwie kwestie.
- Niekończący się dzień na tej szerokości geograficznej.
- Rozkład jazdy promów z Bodø do Moskenes.
Przepraw promowych na tej trasie będzie sporo ale to dobrze, to czas dla Ciebie, żeby odpocząć zregenerować siły, napić się zjeść możę trochę rozgrzać przed dalszą trasą a ta będzie długa ponad 10 godzin, jeśli zdecydujesz się dojechać do samego Bodø.
Most z powyższego zdjęcia Helgeland to jeden z najpiękniejszych jakimi jechaliśmy podczas motocyklowej wyprawy do Norwegii, zdecydowanie warto nagrać przejazd bo w mózgu aż coś się robi dziwnego podczas mijania lin mostu. Po prostu coś pięknego!
Estøya ostatni prom przed Bodø
To miał być koniec naszej podróży tego dnia i jest to dobry pomysł, cały dzień jazdy a po zachodzie słońca robi się odczuwalnie chłodniej, temperatura spada o kilka stopni, jak w ciągu dnia było ok 17 - 20 stopni, po zachodzie spadło do 10-12 co dało nam w kość na dalszym odcinku trasy. Po zejściu na ląd w miejsowości Estøya ruszyliśmy dalej na wschód w kierunku Bodø. Niedługo potem naszym oczom ukazał się lodowiec!
Lodowiec Svartisen, warto sie zatrzymać w zatoczce na fotkę. Ja pierwszy raz w życiu miałem okazję widzieć lodowiec na własne oczy. Robił niesamowite wrażenie. Swoją drogą słow niesamowite w przypadku Norwegii ciśnie się na usta wiele razy.
Dobrze zaplanuj trasę - prom Bodø
Tu warto, żebyś się zatrzymał na chwilę i poplanował dalsze kroki tak jak my to zrobiliśmy. Na stałym lądzie byliśmy ok 22 i teraz decyzja co robimy śpimy czy ciśniemy do Bodø. Okazuje się, że prom z Bodø do Moskenes nie kursuje tak często jak te mniejsze na drodze numer 17. Dodatkowo sprawdź możliwość rezerwacji, motocykle zwykle puszczają jako pierwsze i znajdziesz dla siebie miejsce ale jeżeli jedziesz samochodem, czy kamperem może okazać się, że nie zmieścisz się na prom a na następny musisz czekać 3 godziny!
Online możesz sobie zarezerwować miejsce. My jechaliśmy w lipcu 2024 i kilka najpopularniejszych godzin (tzn 6, 9 i 13) dnia następnego była już całkiem zapełniona. Dlatego zdecydowaliśmy się nie zatrzymywać i jechać tak, żeby zdążyć na prom o 3 w nocy.
Padnięci dotarliśmy do Bodø jakoś o 2:30 i na spokojnie zrobiliśmy herbatę w oczekiwaniu na prom. Wcześniej musisz się zarejestrować - na słupach i w poczekalni są kody QR do przejścia na stronę, podajesz swoje dane i dostajesz kod który musisz pokazać przy odprawie kontrolerom na parkingu - u nich też uiszczasz opłatę. Co jest świetne w Norwegii to fakt, że wszędzie (nawet na najmniejszym kempingu) możesz płacić kartą, konto wielowalutowe podpięte do karty to skarb!
Opłata dla motocykla to 165 NOK i był to najdroższy prom podczas naszego motocyklowego wyjazdu do Norwegii. Prom do Moskenes jest bardzo komfortowy, płynie się 3 godziny, a rozkładane fotele pomagają w regeneracji. Nie brakowało też ludzi którzy spali w poprzek na kilku fotelach. Spokojnie możesz się rozłożyć na podłodze z karimatą i śpiworem jeśli chesz.
O 23 w nocy smażyliśmy burgery, żeby się trochę rozgrzać i naładować baterie, świetne miejsce na postój. Pomnik nieopodal mówił o znalezionej w latach '80 łodzi podwodnej zatopionej podczas II wojny światowej, a o której słuch zaginął.
Dzień 3: Lofoty - trekking na Kvalvika Beach
To generalnie dzień restowy, 3 h snu na promie do Moskenes nie był dla nas wystarczający dlatego chcieliśmy jak najszybciej się gdzieś rozbić i odespać. Niestety najbliższy kemping w Moskenes był zamknięty generalnie go nie polecam, tłoczno i szlaban uniemożliwia rozbicie się kiedy wam wygodniej a jedynie w godzinach pracy recepcji.
W sumie to dobrze się stało bo pojechaliśmy kawałek dalej i trafiliśmy na genialny kemping Lofoten Beach Camp mega klimatyczne miejsce no i możecie się zakwaterować kiedy wam wygodniej i opłacić go jak już się wyśpicie. Koszt to 120 NOK za noc namiot + motocykl.
Miejsce dla surferów, jest nawet specjalna "ławeczka", która służy do nauki wstawania z brzucha na nogi na desce sufingowej.
Wyspaliśmy się i ruszyliśmy zostawiając ciuchy motocyklowe na trekking. Generalnie możecie zostawić wszystko przy motocyklu jak robili inni motocykliści których spotkaliśmy. My mieliśmy blisko więc wszystko zostawiliśmy w namiocie i w samych kaskach i ciuchach trekkingowych ruszyliśmy zdobywać plażę.
Przejście w jedną stronę trwa ok 1 h, weźcie koniecznie wodę. Jest kilka dróg na plażę Kvalvika Beach - my poszliśmy łagodnym od strony południowej z drugiej strony możecie wybrać się bardziej widokową trasą od strony wschodnio-północnej. Tylko tak jak my wtedy szliśmy cały ten szczyt był pokryty chmurami, także widok z tego noego nie byłby zbyt atrakcyjny, bo go po prostu nie było. Podsumowując dobrze wybraliśmy się z parkingu (patrz pinezka na mapie, bo z naszej strony również było pięknie.
Swoją drogą na samym parkingu jest również kran gdzie możecie napełnić baniaki czy tak jak my bukłak na wodę.
Plaża ta jest na tyle atrakcyjna że ludzie wybierają się tam spać z namiotami i również w tym dniu w którym my się tam wybraliśmy było kilka namiotów. Weźcie tylko pod uwagę że jest to obszar chroniony i nie można się chociażby tam załatwiać są przed wejściem na szlak specjalne woreczki na swoje odchody...
Dokładniej pokażę wam sam kemping w kolejnej aktualizacji. Listę polecanych trekingów macie w mapce na górze wpisu.
Poniżej znajdziesz dalszy opis miejscowości na trasie. Treść będzie aktualizowana w miarę pojawiania się kolejnych odcinków Trasy na naszym kanale YouTube Moto Trips
2. Mo i Rana
Opis: Mo i Rana, brama do koła podbiegunowego, słynie z jaskini Grønligrotta i kopalni żelaza. Miasto oferuje też dostęp do Parku Narodowego Saltfjellet-Svartisen, gdzie można podziwiać drugi co do wielkości lodowiec w Norwegii, Svartisen, oraz piękne, górskie krajobrazy.
-
Svartisen: Drugi co do wielkości lodowiec w Norwegii, dostępny dla turystów.
-
Havmannen: Rzeźba człowieka w wodzie, znana atrakcja turystyczna.
-
Dystans: około 320 km
-
Trasa: E6
-
Nocleg na dziko: w okolicach Mo i Rana, możecie poszukać miejsc nad fiordami
Mo i Rana - Bodø
3. Bodø
Opis: Bodø, miasto położone na północ od koła podbiegunowego, jest znane z dynamicznego życia kulturalnego oraz przepięknych krajobrazów. Atrakcje obejmują Muzeum Lotnictwa Norweskiego, galerię sztuki Nordland oraz możliwość obserwacji orłów morskich. Nieopodal znajduje się też malownicza wyspa Landegode.
- Saltstraumen: Najsilniejszy prąd pływowy na świecie, idealne miejsce do obserwacji.
- Norsk Luftfartsmuseum: Muzeum lotnictwa z wieloma ciekawymi eksponatami.